Od dziecka uwielbiałam rysować zwierzęta. Nic nie szło mi
tak dobrze, jak kocie i psie portrety. Później doszła fotografia – i znów to
zwierzęta były ulubionymi modelami. Filcowe robótki? Psy, koty, lisy, borsuki…
na dodatek jeżdżące ze mną w góry, jako dodatek do zdjęć z wakacji. Drewniana
biżuteria? Z wizerunkami pupili znajomych. Drewniane anioły? Koniecznie tulące
do siebie jakieś futrzaste szczęście.
Ozdoby robione są głównie do szuflady, jako odskocznia od codziennych obowiązków. Wiele z nich w końcu trafia na aukcje charytatywne lub kończy, jako prezent urodzinowy.
Rola mojego kota w tym wszystkim? Głownie przeszkadzanie. A dla mnie dodatkowo pilnowanie, żeby nie przegryzł kolejnej tubki z farbą i nie zjadł kolejnej filcowej zabawki...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękujemy!
Twój komentarz pojawi się po zatwierdzeniu przez administratorów strony.