O Klarze kilka słów napisała Honorata, która w sesji wystąpiła razem z Mamą, panią Teresą. Oprócz posiadania własnego zwierzaka, prowadzą u siebie dom tymczasowy, ratując kocie biedy.
Oddaję głos Honoracie:
„Klara jest z nami od września 2011
roku. Wypatrzył ją najpierw na ulicy w centrum Wrocławia mój
chłopak. Ponieważ wyglądem
odróżniała się od okolicznych bezdomniaczków, a na
szyi miała obróżkę, od razu przykuła jego uwagę.
Niestety, kiedy próbował ją zawołać - uciekała. Przez
kolejny tydzień, już we dwoje, wypatrywaliśmy jej i pewnego
wieczora znów się pojawiła. Wyglądała już znacznie
gorzej. Po prawie godzinnych podchodach udało się nam ją złapać.
Gdy wzięliśmy ją na ręce, okazało się że waży tyle co nic,
jest bardzo słaba, brudna i trochę podrapana. Po przyjściu do domu
zaczęliśmy delikatnie wyciągać to, co zaplątało jej się w
sierść, w tym patyczki, martwe owady, kawałki trawy. Kicia nie
chciała jeść, natomiast dosłownie rzuciła się na miseczkę z
wodą. Tej nocy wypiła 3 spodeczki. Nasz własny kot Marcel, chyba
wiedział, że coś jest nie tak, bo nawet na nią nie fuknął.
Obroża na jej szyi okazała się obróżką przeciwpchelną i
nie posiadała żadnych danych ewentualnego właściciela. Zaskoczyło
nas natomiast, że po ok. godzinie pobytu w domu wskoczyła na moje
kolana i zaczęła ugniatać łapkami i cichutko mruczeć. Następnego
dnia mój tata zawiózł nas i Klarę do weterynarza,
gdzie została zbadana, odpchlona i odrobaczona. Weterynarza
zaniepokoiły zadrapania na ciele kici, zwłaszcza jedno w okolicy
oka, przy którym zaczęła zbierać się mała ilość ropy.
Padła decyzja o kwarantannie, bo kotka może mieć koci katar, a
mimo że nasz Marcel jest regularnie szczepiony, to nie wolno
było ryzykować. I w taki sposób kotka trafiła do moich rodziców,
którzy zgodzili się ją przetrzymać przez 2 tygodnie okresu
kwarantanny. Jeszcze tego samego dnia rozwiesiliśmy po okolicy
ogłoszenia, że znaleziono kota, a w następnych zasypaliśmy nimi
internet. Niestety nikt się po nią nie zgłosił.
Przez cały okres kwarantanny wszyscy
bardzo dbali o Klarę, a ona odwdzięczała się cichutkim mruczeniem
i w krótkim czasie podbiła serca wszystkich domowników,
a najbardziej mojego brata. Zapadła decyzja, że nie będziemy szukać
dla niej nowego domu, tylko zostanie już z nami na zawsze.”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękujemy!
Twój komentarz pojawi się po zatwierdzeniu przez administratorów strony.