sobota, 17 czerwca 2017

VII.013


Muszek


Misia


Klara



Muszek


Misia


Klara
Muszek
Klara
Misia

Klarę mogliście podziwiać już w czwartej edycji akcji w obiektywie Oli Obuchowicz-Sawicz. To właśnie wtedy dowiedziałam się z moją mamą o całym projekcie i również wtedy pojawiła się pierwsza nieśmiała myśl o dołączeniu do tej fantastycznej inicjatywy.

W międzyczasie przez dom mojej mamy przewinęło się kilkanaście kotów — był to przystanek dla części podopiecznych domu tymczasowego U Siedmiu Kotów. Wszystkie Tymczaski, którymi moja mama się zajmowała, zostały zaadoptowane i mają teraz wspaniałe domu stałe, z których od czasu do czasu przychodzą wieści, o tym, jak się kociaki mają. Jednym z takich kotów, które miały być tylko na tymczas, była Misia.

Misia została złapana późną jesienią 2014 roku na jednym z wrocławskich osiedli jako mały dzikusek, który pogryzł karmicielkę. Po kilkudniowym pobycie na kwarantannie na klinice Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu trafiła do mojej mamy, gdzie pobyt rozpoczęła od... pogryzienia wszystkich domowników. Jednakże takie zachowanie nikogo nie przeraziło i w zamian wszyscy dali jej dużo ciepła i czułości. Misia robiła niesamowite postępy w kontakcie z człowiekiem i już po trzech dniach można było ją bez problemów głaskać, a po tygodniu sama zaczepiała domowników, by ją głaskali. W krótkim czasie skradła serca wszystkim (najbardziej mojemu bratu, notabene imiennikowi Michałowi) i zapadła decyzja, że zostanie z nami już na zawsze, dołączając do kociej rezydentki Klary. Misia do tej pory jest strasznym miziakiem i ogromnym łasuchem, który najbardziej na świecie lubi ryby, świeżą sałatę i oliwki. Uwielbia zabawy z piórkami, aportowanie i wylegiwanie się w słońcu na balkonie (oczywiście osiatkowanym). Świetnie dogaduje się z innymi kotami, była fantastyczną rezydentką dla maluchów, które moja mama tymczasowała w 2015 roku, a nawet pokusiłabym się o stwierdzenie, że wręcz im matkowała.

Klara (której historię możecie przeczytać tutaj) jest kotem o niesamowitej cierpliwości i bardzo przyjacielskim charakterze. To właśnie te cechy sprawiły, że jest niesamowitą opiekunką dla tymczasków. Klarcia to prawdziwa kocia dama, pełna gracji i wdzięku. Jej piękno zewnętrzne idzie w parze z pięknem wewnętrznym. Na co dzień sprawia pozory dość poważnej i dostojnej kotki, ale kiedy nikt nie patrzy, bawi się jak malutki kociak, a nie raz nakryliśmy ją na szalonych zabawach z Misią lub tymczasami.

Muszek to najmłodszy stażem członek stada. Przyjechał do mojej mamy niespełna miesiąc temu. Jego historia jest dość zawiła. Muszek został wzięty przez moją kuzynkę od pewnej pani, która miała rasową niewysterylizowaną kotką, którą pokrył nierasowy czarny kocur. Był ostatnim z miotu, taką małą sierotką z dość specyficznym wyrazem pyszczka, i nikt go nie chciał. Niestety wkrótce po adopcji, pojawiła się u mojej kuzynki alergia, mimo to Muszek został, a ona zdecydowała się na przyjmowanie leków. Kiedy zaszła w ciąże, alergia niestety znacznie się zaostrzyła, a Mucha trafił pod opiekę rodziców kuzynki, do których często zagląda. W późniejszym czasie okazało się, że i dziecko jest uczulone na kota. Niestety pewnej nocy zakończyło się to zarówno dla mojej kuzynki, jak i jej dziecka wizytą w szpitalu. Z ciężkim sercem (bo wszyscy pokochali Muszka), została podjęta najtrudniejsza decyzja — trzeba poszukać dla kota innego domu. Leki na dłuższą metę przestały działać. Uwierzcie mi, ale naprawdę wiele łez się wtedy polało. Wybór domu był dla kuzynki dość oczywisty i tak oto Muszek trafił pod opiekę mojej mamy. Byli opiekunowie wiedzą, że zawsze mogą go odwiedzić, a codziennie dostają od mojej mamy porcję zdjęć. Muszek jest dużym i bardzo spokojnym kotem. Uwielbia być głaskany i często się tego dopomina, a każdego gościa wita w drzwiach głośnym miauknięciem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękujemy!
Twój komentarz pojawi się po zatwierdzeniu przez administratorów strony.